Zawieszenie dyrektora XLIV LO w Krakowie. Mariusz Graniczka: Nie zmusiłem ucznia do golenia głowy”

Radio Wnet - Un pódcast de Radio Wnet - Miercoles

Podcast artwork

Dyrektor XLIV Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, Mariusz Graniczka, został 24 listopada zawieszony w pełnieniu obowiązków decyzją prezydenta miasta. Stało się to po zawiadomieniu Małopolskiego Kuratora Oświaty, który uznał, że dyrektor mógł naruszyć godność i prawa ucznia, kierując go – w czasie lekcji i bez wiedzy rodziców – do fryzjera. Sprawę zakwalifikowano jako „niecierpiącą zwłoki”, a wobec dyrektora uruchomiono procedury dyscyplinarne.W rozmowie z Radiem Wnet Graniczka szczegółowo opisał swoją wersję wydarzeń. Na początku rozmowy zaznaczył, że głośny spór nabrał medialnego rozgłosu po publikacji w „Gazecie Wyborczej”, która powstała we współpracy z rodzicami ucznia.Obwiniają mnie o to, że zmusiłem ich dziecko i wysłałem je do fryzjera w trakcie jego przyjścia do szkoły. To oczywiście byłoby skandalem, gdyby to wyglądało w ten sposób– mówi. Jednocześnie podkreślił, że – jego zdaniem – opis w mediach to „półprawdy”, a więc: „półprawda to manipulacja, czyli kłamstwo”.https://wnet.fm/2025/11/24/dyrektor-xliv-lo-w-krakowie-zawieszony-to-sygnal-dla-rodzicow-i-uczniow-ze-moga-wszystko/Przedstawił swój przebieg zdarzeń. Według jego relacji uczeń sam zgłosił się do niego po tym, jak wychowawczyni wysłała go do dyrektora by zapytał, czy może mieć taką fryzurę. Graniczka mówił, że rozmowa przebiegała spokojnie, bez presji i przy otwartych drzwiach sekretariatu.On się pyta, czy tę fryzurę może nosić. Powiedziałem: przecież sam wiesz najlepiej, że nie– relacjonuje.Dyrektor twierdzi, że to uczeń zapytał, kiedy powinien fryzurę poprawić i sam wyraził zgodę, by zrobić to tego samego dnia. Graniczka zaproponował jedynie możliwość umówienia wizyty u znajomego fryzjera obok szkoły.Uczeń mówi: dobrze. Pyta, czy może wyjść teraz. Oceniłem sytuację – dojrzały chłopak, trzecia klasa – i podjąłem decyzję: dobrze, idź, umówię cię– dodaje. Według jego relacji uczeń wrócił zadowolony, pokazał efekt i żartował z sekretarką.Napięcie narasta miesiąc późniejJak podkreśla dyrektor, przez kolejne tygodnie nie było żadnych sygnałów o skardze. Sytuacja wróciła dopiero po wyjściu klasowym do Muzeum Narodowego. Według relacji nauczycielek, trzech uczniów – w tym wspomniany już wcześniej – miało zachowywać się skrajnie niewłaściwie. Odebrano im telefony, a chłopcy zapowiedzieli, że zgłoszą to „do kuratorium”.Podczas rozmowy z rodzicami Graniczka twierdzi, że usłyszał zaskakującą relację; rodzice ucznia poinformowali go, że wcześniej zwrócili się już na policję oraz do kuratorium, twierdząc, że nauczycielka bezprawnie zabrała chłopcom telefony.Dyrektor przyznaje, że w rozmowie próbował wytłumaczyć rodzicom, iż w jego ocenie problemy wychowawcze mają głębsze przyczyny. Słowa te zostały jednak odebrane jako obraźliwe i spotkanie zakończyło się w napiętej atmosferze.Graniczka podkreśla, że dopiero kilka dni później dowiedział się o oficjalnej skardze oraz o tym, że sprawą interesuje się prasa. Jego zdaniem odbyło się to bez próby wysłuchania jego strony, a decyzje wstępne zapadły pod presją medialnego rozgłosu. Zaznacza jednocześnie, że – według informacji, które docierają do niego od nauczycieli – w samej klasie chłopiec miał opowiadać o wizycie u fryzjera w sposób żartobliwy i bez poczucia krzywdy.